MARTYROLOGIUM MIESZKAŃCÓW ZIEMI RYBNICKIEJ, WODZISŁAWIA ŚL., ŻOR, RACIBORZA W LATACH 1939-1945 - SŁOWNIK BIOGRAFICZNY
Tekst książki do pobrania w PDF Nazwiska:
Autor prosi o ewentualne uzupełnienia biogramów, o informacje na temat osób z Ziemi Rybnicko- Wodzisławskiej, które w okresie okupacji hitlerowskiej były więzione w obozach koncentracyjnych a pominiętych w wykazie. Z otrzymanych materiałów może powstać coś w postaci "dodruku". Kontakt
z Autorem: |
Pan Jerzy Klistała ofiarował dla bibliotek Rybnika i okolic 30 egzemplarzy tej cennej publikacji. Już teraz można drogą internetową rezerwować dla swojej biblioteki, lub osobiście odebrać w Bibliotece Zespołu Szkół Urszulańskich po jednym egzemplarzu Martyrologium. Książki rozdamy na najbliższym zebraniu TNBSP O/Rybnik. Pierwszeństwo będą miały biblioteki szkół ponadgimnazjalnych.
Książka już się
ukazała i jest dostępna w sprzedaży w księgarniach Rybnika
(w księgarni ORBITA), Wodzisławia, Raciborza i Żor.
Dodatkowo książkę można otrzymać u Wydawcy:
Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem
ul. Więźniów Oświęcimia 20
32-603 Oświęcim
Pozycja jest bardzo pozytywnie oceniona przez pracowników Państwowego Muzeum Auschitz-Birkenau. Każdy biogram jest zaopatrzony w bibliografię a sama treść była uzgadniana z Muzeum w Oświęcimiu.
Książka, w formie słownika biograficznego, zawiera na 430 stronach około 1,3 tys. biogramów mieszkańców Ziemi Rybnickiej, Wodzisławia Śląskiego, Żor i Raciborza represjonowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej.
Różne były losy tych osób: nielicznych wkrótce po aresztowaniu zwolniono, innych przeniesiono do rozmaitych miejsc odosobnienia, wielu zginęło - rozstrzelanych, zmarłych z głodu i brutalnie zamordowanych w obozach koncentracyjnych.
Praca nie obejmuje wszystkich mieszkańców tych ziem. Nie było to możliwe gdyż wiele akt policyjnych, dokumentów obozowych lub sądowych zaginęło lub zostało zniszczonych w końcowym okresie wojny.
Dostępne biogramy mają zróżnicowaną zawartość: niektóre z nich są obszerne, inne zaś lakoniczne, zawierając jedynie informacje o aresztowaniu i skierowaniu do obozu koncentracyjnego. Tam, gdzie było to możliwe notki opatrzono zdjęciami.
Przy opracowaniu księgi autor ściśle współpracował z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. W publikacji jest około 550 biogramów więźniów obozu koncentracyjnego Auschwitz.
Obraz okupacji na Ziemi Rybnickiej, wyłaniający się po lekturze książki, daleki jest od jednowymiarowej, podręcznikowej wersji historii. Jest to jej wielka zaleta; jeśli autor umieszcza w niektórych miejscach swój komentarz, to jest on zazwyczaj bardzo oszczędny, pozostawiając czytelnikowi możliwość wyciągnięcia własnych wniosków.
Przede wszystkim biogramy służą jednak daniu świadectwa postawom bohaterskim, cierpieniu i męczeńskiej śmierci poszczególnych, wymienionych z imienia i nazwiska ludzi, którzy na pamięć o sobie w pełni zasłużyli.
Jak mówi autor: "...bohaterowie o których pamięć się upominam, mieli imiona i nazwiska, podczas gdy w obozach koncentracyjnych stawali się zaledwie numerami. Nie wystarczy zawiesić kolejną tablicę pamiątkową z napisem 'Ku czci poległym' - ONI MIELI IMIONA I NAZWISKA!!! Moralnym nakazem jest czczenie pamięci Tych, którzy z takim oddaniem podjęli walkę z wyjątkowo bezwzględnym okupantem, walkę o wolność rodzimej ziemi!"
W czasopiśmie "Śląsk" w numerze z maja 2007 roku ukazał się artykuł Tadeusza Kijonki: Gdy ostatni odchodzą na temat omawianej książki Jerzego Klistały:
W cieniu krematoriów. Rozmowa z Jerzym Klistałą, autorem książek o prześladowaniach mieszkańców naszego regionu w czasach okupacji. "Nowiny" z 13 września 2006 nr 37 s. 13.
- Pański ojciec i wujek zginęli w KL Auschwitz-Birkenau za przynależność do Armii Krajowej. A kiedy pan po raz pierwszy był w Oświęcimiu?
W wakacje 1947 roku, w ramach kolonii w Goczałkowicach Zdroju, które zorganizował rybnicki ZBoWiD. Miałem wtedy 12 lat. Zwiedziliśmy były obóz zagłady, byliśmy też pod Ścianą Śmierci. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o tym, że mój ojciec Jan spędził tam swoje ostatnie chwile. Z czasem do wiedziałem się, że on i wujek Stanisław Sobik ożenili się tego samego dnia. Tata wziął sobie za żonę Helenę z domu Żurek, a wujek jej siostrę Zofię. Ślub odbył się 6 sierpnia 1935 roku w starym kościele w Rybniku, a obaj zostali rozstrzelani pod Ścianą Śmierci 25 czerwca 1943 roku o godz. 15. Gdy wróciłem tam po latach, oczami wyobraźni widziałem, jak rozebrani do naga na rozkaz esesmanów szli z bloku nr 11 na miejsce kaźni, skąd funkcyjni więźniowie odnosili już ciała innych nieszczęśników. To wszystko wywarło na mnie wstrząsające wrażenie i wpłynęło na całemoje życie.
- Chyba nie mogło być inaczej, skoro pański dom rodzinny w Rytniku pełen był konspiracyjnych działaczy, którzy mówili głównie o ruchu oporu.
Niegdyś nie podchodziłem jednak do tego w sposób badawczy. Wszystko zmieniło się w 2000 roku, gdy w ręce wpadła mi książka świętej już dziś pamięci Mieczysława Brzosta poświęcona Rybnickiemu Inspektoratowi Armii Krajowej, która zawiera tyle nieścisłości, że nie mogłem się z nimi pogodzić Wyczytałem tam np., że 11 lutego 1943 roku gestapo aresztowało sześć osób, choć dobrze wiedziałem, że wtedy w więzieniach w mieście siedziało ich już co najmniej 60. Dwa dni później załadowano tych ludzi do samochodów i wywieziono do Oświęcimia.
- Czyli ta książka zmobilizowała pana do poszukiwań i pisania.
Musiałem podjąć polemikę z panem Brzostem, który pochodził z innych stron, więc nie mógł znać historii tej ziemi tak jak ja. Temat jest zresztą fascynujący, bo Rybnicki Inspektorat AK liczył nie ok, 20 osób, jak napisał pan Brzost, lecz ze sześć razy więcej, a więc był potężną organizacją. Zaczynałem od ok. 120 nazwisk, teraz jest ich ok. 1300, bo wyszedłem poza Rybnik. Wszystkie, wraz z notkami biograficznymi, jakie udało mi się zebrać, zawarłem w ostatniej książce, która właśnie się ukazała.
- Podobno były kłopoty z jej wydaniem.
To prawda. Chciałem, żeby wydawcą był Światowy Związek Żołnierzy AK, więc zawiozłem materiały do koła w Wodzisławiu, gdzie niestety ograniczyli się do ich przejrzenia, choć mieli zastrzeżenia do publikacji pana Brzosta. Widać nie chciało się im zmieniać tego, co mieli poukładane. Ja jednak dopiąłem swego, gdyż roli wydawcy podjęło się Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem, a głównym sponsorem została Rada Ochrony Pamięci i Męczeństwa. Są i inni mecenasi. To np. Urząd Miasta w Żorach, który wspomógł publikację jako jedyny organ samorządu w regionie. Innym wyraźnie nie zależy na utrwalaniu dziejów tej ziemi.
- Ktoś mógłby na to powiedzieć, że od zakończenia wojny minęło już 61 lat, więc może nie warto aż tak szczegółowo zagłębiać się w tamte czasy
To nie kwestia upływu czasu, tylko dobrej woli. Rodziny zechcą mieć tę książkę dla tego jednego nazwiska, bo nie znajdzie się go w żadnej innej publikacji. W ogóle nie ma za wielu informacji na ten temat, ponieważ UB pilnował trzymania ich w tajemnicy, a i działacze podziemia nie byli skorzy do ich ujawniania, chcąc jak najszybciej zapomnieć o przeżytym koszmarze Jednak niektórzy, jak np. Józef Sobik, napisali pamiętniki. Trzeba było tylko do nich dotrzeć, a mnie się to udało. Kiedy zatem wydałem dwie książki o działaczach rybnickiego ZWZ/AK w obozach koncentracyjnych, doszedłem do wniosku, że trzeba iść dalej. Postawienie kolejnej, tablicy poświęconej żołnierzom AK niczego nie załatwi. Ci ludzie, w większości biedni i prości, mieli przecież imiona i nazwiska, choć w obozach, gdzie walczyli o przetrwanie w cieniu krematoryjnych kominów, stawali się tylko numerami.
-Jak pan do nich dotarł?
-Ogromnej pomocy udzielili mi m.in. dyrekcja i pracownicy naukowi muzeum oświęcimskiego, żorski historyk Jan Delowicz, a także redakcja waszego tygodnika "Nowiny", która opublikowała w odcinkach tzw. listę śmierci. Pozwoliło mi to nie tylko uzupełnić dane o wielu więźniach i prześladowanych, ale także ustalić sporo nowych nazwisk. Lista okupacyjnych męczenników nie jest jednak jeszcze zamknięta, a wiedza o tych ludziach nadal nie jest pełna. Dlatego dopraszam się o informacje na ich temat, bo do ostatniej książki można przecież wydać suplement. Osoby, które mają jakieś dane, gorąco proszę o kontakt z Towarzystwem Opieki nad Oświęcimiem.
Rozmawiała: ELŻBIETA PIERSIAKOWA
Sprostowanie Autora:
Bardzo dziękuję "Nowinom" za zainteresowanie tematyką ruchu oporu w Rybniku i na terenie ówczesnego powiatu rybnickiego. Dziękuję za tak obszerny tekst pt. "W cieniu krematoriów" na temat mojej ostatniej książki "Martyrologium mieszkańców ziemi rybnickiej, Wodzisławia Śl., Żor, Raciborza w latach 1939-1945", który ukazał się w wydaniu z 13 września. To zresztą "Nowiny" opublikowały tzw. listę śmierci dotyczącą wykazu osób z Rybnika i okolic, które były męczennikami różnych obozów koncentracyjnych, a lista owa posłużyła jako zaczątek tej książki, która ukazała się w formie słownika biograficznego. Wielka szkoda, że tak mało wpływowych ludzi angażuje się w upamiętnianie Golgoty, jaką pokonywało tylu rybniczan w okresie okupacji hitlerowskiej, ograniczając się do wygłaszania okazjonalnych deklaracji "o pamięci". Stąd poczytuję sobie za wielki zaszczyt spotkanie z prezydentem Żor, który zaprosił mnie na rozmowę z okazji wydania tej książki. Dla innych prezydentów to, co robię od 2002 roku, jest niezauważalne.
Mam jedynie prośbę o wyjaśnienie pewnych nieścisłości, jakie zakradły się do mojej wypowiedzi we wspomnianym tekście. Udałem się do Wodzisławia Śl. z materiałem gotowym do druku pierwszej mojej książki, a więc w 2001 roku, a nie do tej ostatniej. Liczba działaczy ZWZ/AK zawężona do 20 osób nie dotyczy Inspektoratu Rybnickiego opisywanego przez śp. Mieczysława Brzosta (gdyż inspektorat tworzyły różne organizacje terenowe). Mam jedynie pretensje do publikacji pana Brzosta przedstawiającego Oddział Rybnik (i tam doliczyłem się zaledwie owych 20 osób). Nie została zauważona osoba współtwórcy i komendanta ZWZ/AK w Rybniku - Stanisława Sobika, a także wielu innych aktywnych członków tej organizacji, nadal żyjących i mogących zaświadczyć o tamtych wydarzeniach, a o czym pisze dr Alfons Mrowiec w swojej broszurze "Z dziejów okupacji hitlerowskiej w Rybnickiem" wydanej w 1958 roku!!! Nie chcę, by działacze Światowego Związku Żołnierzy AK (którzy zerwali ze mną kontakt od 2002 roku) wnosili jakieś pretensje, że przekłamuję fakty.
Z wyrazami szacunku i wdzięczności
Jerzy Klistała
Artykuł Jacka Bombora z "Dziennika Zachodniego" z 28 sierpnia 2006 nr 200:
Poniżej Przedmowa do książki, sporządzona przez Kierownika Archiwum Państwowego Muzeum Auschitz-Birkenau dr Piotra Setkiewicza:
Zamysłem autora było przedstawienie dziejów martyrologii mieszkańców ziemi rybnickiej w okresie II wojny światowej, historii ich aresztowania, uwięzienia i nierzadko śmierci w hitlerowskich miejscach kaźni i obozach koncentracyjnych. Jako kryterium umieszczenia w wykazie przyjęty został wyróżnik urodzenia lub dłuższego zamieszkania na terenie Rybnika i w jego najbliższej okolicy. Wśród biogramów znaleźć zatem można i takie, które dotyczą osób na stałe związanych z miastem, tam aresztowanych i od Rybnika rozpoczynających gehennę pobytu w rożnego rodzaju więzieniach i obozach, ale również rybniczan zatrzymanych poza terenem Śląska, a nawet poza granicami Polski w krajach ościennych. Różne były wreszcie losy tych osób: nielicznych wkrótce zwolniono, innych przeniesiono do rozmaitych miejsc odosobnienia, w których ich pobyt trwał do końca wojny, wielu jednak zginęło - rozstrzelanych, zmarłych z głodu i brutalnie zamordowanych w obozach koncentracyjnych. Spośród tych ostatnich, ze względu na stosunkowo niewielką odległość od Rybnika, najwięcej jest wpisów dotyczących zgonów w KL Auschwitz.
Już po lekturze choćby kilkudziesięciu stronic książki można stwierdzić, że stan bazy źródłowej nie pozwala na uznanie wielu biogramów za wyczerpujące, ponadto pojawia się wątpliwość, czy praca istotnie obejmuje wszystkich represjonowanych w czasie wojny rybniczan. Tak z pewnością nie jest; wiele akt policyjnych czy dokumentów obozowych zaginęło lub zostało zniszczonych w końcowym okresie wojny. Za przykład mogą tu posłużyć archiwalia przechowywane w Muzeum Auschwitz-Birkenau, gdzie spośród list nowo przybyłych więźniów ocalały jedynie te dotyczące 1941 roku, spośród ksiąg stanów dziennych zachowały się wpisy obejmujące osiem miesięcy 1942 roku; najszerzej wykorzystywane przez autora księgi zmarłych również nie są kompletne i zawierają nazwiska osób zamordowanych w obozie od połowy 1941 do końca 1943 roku (z dość licznymi lukami we wszystkich wymienionych zespołach akt). Podobnie przedstawia się sytuacja w zakresie źródeł dotyczących wielu innych obozów koncentracyjnych, więzień, dokumentów policyjnych i sądowych. Dlatego też zaistniała konieczność sięgnięcia po relacje świadków, które rzecz jasna nie zawsze mogły być w pełni zweryfikowane; wydaje się jednak, że bez nich książka byłaby uboższa w stopniu podważającym zasadność prowadzenia badań.
W rezultacie otrzymaliśmy ponad tysiąc trzysta biogramów o zróżnicowanej zawartości: niektóre z nich obszerne, inne zaś lakoniczne, zawierające jedynie informacje o aresztowaniu i skierowaniu do obozu koncentracyjnego. Zwraca też uwagę stosunkowo pokaźna liczba osób, których losu nie udało się ustalić, a które zapewne poniosły śmierć w wyniku terroru okupanta lub w trakcie działań wojennych. Nie ulega zatem wątpliwości, że skala hitlerowskich prześladowań na ziemi rybnickiej była duża, co tłumaczyć można z jednej strony chęcią szybkiej germanizacji w ramach planu narodowościowego "ujednolicenia" włączonych do Rzeszy terenów Górnego Śląska, z drugiej zaś aktywnością polskiego ruchu oporu, który jak widać stanowił na tyle realne zagrożenie, że postanowiono go zdławić przy zastosowaniu surowych represji. Dotknęły one przede wszystkim powstańców śląskich, działaczy plebiscytowych, policjantów, pracowników polskiej administracji państwowej, nauczycieli oraz pozostałych przedstawicieli inteligencji.
Prześladowani byli jednak też Polacy, których postawa przed wojną lub nie angażowanie się w działalność ruchu oporu wcale nie stanowiły dla władz niemieckich realnego niebezpieczeństwa. Wydaje się, że pod tym względem hitlerowcy wyznawali pogląd, że s&m brak uczestnictwa w niemieckim życiu narodowym oraz niechęć do nieustannego deklarowania lojalności wobec Rzeszy jest wystarczającym powodem podjęcia represji. Należy też mieć na uwadze, że na terenach ludnościowo mieszanych, po doświadczeniach powstań śląskich, wykrystalizował się silny podział zmuszający poszczególne rodziny do otwartego opowiedzenia się po jednej ze stron. Nowa konstelacja polityczna była też wykorzystywana przez niektórych do załatwiania zadawnionych prywatnych sporów poprzez denuncjacje. Nic bowiem nie mogło bardziej poświadczyć właściwej narodowosocjalistycznej postawy jak zwalczanie wrogów Rzeszy, a po deportowaniu nielicznych w regionie Żydów oczywistym celem niemieckich bojówkarzy stali się zamieszkali tam Polacy. W takich warunkach manifestowanie polskości i niechęci do reżimu było szczególnie niebezpieczne i wymagało podejmowania sporego ryzyka: narażenia się na konfiskatę mienia, deportację, czy wreszcie uwięzienie. Oczywiście znacznie surowsze kary groziły aktywnym członkom organizacji ruchu oporu, aresztowani doświadczali długotrwałych przesłuchań, połączonych z biciem i wymyślnymi torturami, po czym osadzenia w obozie koncentracyjnym. W ostatecznym rozrachunku czekały ich egzekucje: poprzez rozstrzelanie, powieszenie, zgilotynowanie oraz - co stanowiło o lokalnej specyfice - zrzucenie do szybu kopalnianego.
Na komentarz zasługuje też dość często spotkana wśród prezentowanych biogramów prawidłowość: aresztowanie Polaka za działalność wrogą wobec państwa niemieckiego, wielomiesięczny pobyt w więzieniu lub obozie koncentracyjnym i dramatyczne starania rodzin o zwolnienie. Uciekano się w nich do jedynie możliwej w danych warunkach argumentacji - podkreślaniu posiadania dalekich choćby niemieckich przodków (o co na Śląsku nie było trudno), zapewnień o lojalności i wreszcie deklarowaniu gotowości do wpisania na niemiecką listę narodową. Ostatni ze wspomnianych argumentów zaczął przynosić pożądane efekty zwłaszcza w 1944 roku, kiedy po kleskach wojennych Wehrmacht zaczął dotkliwie odczuwać niedobór rekrutów. Co charakterystyczne, spośród zwalnianych wówczas z obozów więźniów wielu po przeniesieniu na front natychmiast zdezerterowało i wkrótce można ich było spotkać w szeregach Polskich Sił Zbrojnych. Tragizmu ich losów dopełniały powojenne aresztowania przez komunistyczne władze bezpieczeństwa; niektórzy z tych mężczyzn spędzili wiele lat w więzieniach, innych w różny sposób prześladowano i przy licznych okazjach wypominano rzekomą współpracę z okupantem.
Jak widać obraz okupacji na ziemi rybnickiej, wyłaniający się po lekturze książki, daleki jest od jednowymiarowej, podręcznikowej wersji historii Jest to zresztą jej najważniejszą zaletą; jeśli autor umieszcza w niektórych miejscach swój komentarz, to jest on zazwyczaj bardzo oszczędny, pozostawiając czytelnikowi możliwość wyciągnięcia własnych wniosków. Ponadto: biogramy służą również - a może przede wszystkim -dania świadectwa postaw bohaterskich, cierpienia i męczeńskiej śmierci poszczególnych ludzi, którzy na naszą pamięć w pełni sobie zasłużyli.
dr Piotr Setkiewicz
Fragmenty wstępu:
Poświęcili się, by walczyć o wyzwolenie kraju spod hitlerowskiej okupacji i terroru. Za ten patriotyczny odruch, osadzeni zostali w obozach koncentracyjnych, doznawali cierpień, by i tak w końcu zginąć w różnych okolicznościach z rąk SS-owskich oprawców. Nie mają mogił. Ich prochy rozrzucono na trerenach przyległych do obozu KL Auschwitz. Część spłynęła nieco dalej; niesiona nurtem rzeki Soły. Do rzeki tej wsypywano również część popiołów z krematorium. I tak przyobozowa ziemia i rzeka stała się miejscem Ich wiecznego spoczynku.
Składam skromne, lecz należne Im słowa wdzięczności za okazane bohaterstwo, poświęcenie się dla Ojczyzny, mężną postawę w trakcie tortur, bo po latach, chociaż w taki sposób można okazać należną Im pamięć. Gdy Ojczyzna wezwała Ich w potrzebie, stanęli zwarci w jednym szeregu, niezależnie od wojskowych stopni; szeregowi i oficerowie, byli powstańcy oraz osoby cywilne.
Były więzień KL Auschwitz Wojciech Kawecki, tak wyjaśnia powód spisania swych wspomnień:
- Cokolwiek by się pisało, czy powiedziało (...), będą to tylko słowa, słowa nieproporcjonalne do tego wszystkiego, czym był Oświęcim. Zdając sobie sprawę ze słuszności tego oczywistego dla nas byłych więźniów stwierdzenia, chcę przekazać jak najbardziej wiernie każdy fakt i każde odczucie czy myśli (...) my wszyscy, którzy przetrwaliśmy, mamy obowiązek przypominać i ostrzegać, obojętnie w jakiej formie, przed tym wszystkim, co było i co nigdy nie powinno się powtórzyć. Ostrzegać w ten sposób, by słowa Nigdy więcej! stały się pragnieniem i szczerym dążeniem całej ludzkości. Bo to jest testamentem Tamtych, którzy nie doczekali (wolności , i który my musimy wykonać. I właśnie Tym, którzy nie przeżyli tego wszystkiego, którzy zostali tam na placach apelowych, którzy zostali zabici, uduszeni, powieszeni, do których nie przyszła tak upragniona i tak bardzo oczekiwana wolność; Tym wszystkim poświęcam te skromne wspomnienia.
Autorowi niniejszej książki, opatrzność oszczędziła tragicznych, obozowych przeżyć, podczas gdy dziesiątki tysięcy więźniów obozów koncentracyjnych, zetknęło się bezpośrednio z okrucieństwem hitlerowskiego sadyzmu. Uważam więc za swoją powinność, by ;wyciągać z zakamarków; to wszystko, co dotyczy okresu, gdy funkcjonowały owe fabryki śmierci zwane inaczej Konzentrationslagrami (KL).
Myślą przewodnią jest dla mnie cytat z książki mojego wspaniałego nauczyciela Innocentego Libury, który pisze:
Gdy ostatni już z nich odchodzą od nas, niech te kartki przekażą nowym pokoleniom pamięć o nich i o wartościach duchowych, które wypracowali, równie cennych jak materialne skarby tej ziemi.
Dotychczas skupiałem się na opisywaniu wspomnień o osobach zrzeszonych w ZWZ/AK z Rybnika i tego regionu. Uważam jednak, że za mało miejsca w moich książkach poświęciłem innym działaczom ruchu oporu, gdyż obok ZWZ/AK, równie bohatersko przeciwstawiały się hitlerowskiemu najeźdźcy takie organizacje jak: Służba Zwycięstwu Polski (SZP), Polska Organizacja Powstańcza (POP), Polska Organizacja Partyzancka (POP), Polska Tajna Organizacja Powstańcza (PTOP).
Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że obok prawicowego nurtu zbrojnego, walczyło i lewicowe podziemie; rewolucyjne. Zorganizowanie tego podziemia było niesłychanie trudne, ponieważ władze sanacyjne pozostawiły okupantowi dokumenty dotyczące komunistów, a z chwilą wybuchu wojny w 1939 roku, wielu działaczy lewicowych siedziało w więzieniach. Powstały więc takie organizacje jak: Gwardia Ludowa (GL), Czerwona Pomoc, Rewolucyjny Ruch Oporu (RRO) i inne. Członkowie tych organizacji także walczyli o niepodległość Polski spod okupacji hitlerowskiej.
Niektórzy z aresztowanych za działalność w organizacjach konspiracyjnych, umierali już w pierwszych dniach po aresztowaniu. Byli jednak i tacy, którzy dotrwali do końca funkcjonowania obozów i podobozów, jednak wśród nich byli Ci, którzy wycieńczeni obozowymi warunkami bytu umierali już jako wyzwoleni i Ci, którzy żyją po dzień dzisiejszy.
Korzystam więc z okazji, by od żyjących świadków tamtej ponurej rzeczywistości, wydobywać informacje o nich samych i o nieżyjących współwięźniach. Poszerzam także listę ofiar obozów koncentracyjnych o męczenników spoza Rybnika. Nie mogąc osobiście trafić do ich bliskich, korzystam z wszelkich dostępnych mi źródeł, w których jest wzmianka, że był więźniem KL Auschwitz, KL Mauthausen, KL Dachau itd.
Przy okazji musze się odnieść do reakcji osob, przez które przemawia wygodnictwo czy samolubstwo. Twierdzą oni, że lektura obozowa jest dla nich za ciężka, psuje im dobre samopoczucie. Nie chcą wracać do przeszłośći i poznawać prawdę o ludziach okrutnie skrzywdzonych przez los. Nie są w stanie wyobrazić sobie, co czuł 17-letni więzień KL Auschwitz, gdy mówił: .... byłem młody, zagubiony w tym piekle, a chciałem przeżyć, musiałem więc walczyć o życie na każdym kroku!
Jest już moją obsesją, że myśli i uczucia wciąż wracają do największego cmentarzyska, jakim był KL Auschwitz. Wyobrażam sobie, jak więźniowie wycieńczeni chorobami i głodem niezależnie od panujących warunków atmosferycznych, zmagali się z nieludzką pracą. W drelichowych łachmanach wychodzili do swoich zajeć, czasami po całonocnych stójkach na mrozie lub w ulewnym deszczu, względnie rano wyprowadzani do pracy z bloku 11 wprost po karze stójki w bunkrze ciemnicy?
Może zakończenie tego typu moich dywagacji będzie nietypowe, ale posłużę się fragmentami ze zbioru cytatów o obozach zagłady autorstwa prof. dr Antoniego Kępińskiego:
Wśród nas żyją prawdziwi bohaterowie minionej wojny, których czyny są często nie znane nawet najbliższej rodzinie.
Obozy zagłady odsłoniły prawdę o człowieku, której dotychczas ludzkość nie może strawić.
Ważna jest pamięć - Spotkanie Jerzego Klistały z żorską młodzieżą
We wtorek 26 września nasze miasto odwiedził
Jerzy Klistała, który jest autorem książki zatytułowanej
"Martyrologium mieszkańców ziemi rybnickiej, Wodzisławia
Śląskiego, Żor i Raciborza w latach 1939 - 1945".
W kinie "Na Starówce" spotkał się z młodzieżą
szkół średnich. Na spotkaniu była również Elżbieta
Kaszycka z Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Auschwitz,
które jest wydawcą książki, a całe wydarzenie zostało
zorganizowane przez żorskie muzeum.
Przed wejściem na salę kinową można było obejrzeć niewielką wystawę poświęconą obozowi koncentracyjnemu Auschwitz - Birkenau. Wczorajsze spotkanie poprzedziła projekcja filmu "Z kroniki Auschwiitz" pt. "Rampa w Birkeneau" w czasie której uczniowie usłyszeli relacje byłych więźniów obozu, dotyczących sposobu traktowania i selekcji nowoprzybyłej ludności do obozu w Oświęcimiu.
Po wyświetleniu filmu w kilku słowach Jan Delowicz z żorskiego muzeum zapoznał młodzież z życiorysem przybyłego gościa. Następnie już sam Pan Jerzy Klistała starał się przekonać młodych ludzi do tego jak ważna jest pamięć o świadkach tamtych czasów. Pamięć o konkretnym człowieku, a nie tylko o poległych masach, bo jak sam mówi: "bohaterowie, o których pamięć się upominam, mieli imiona i nazwiska, podczas gdy w obozach stawali się tylko numerami (...) nie wystarczy wywiesić kolejnej tablicy z napisem Ku czci poległych (...)"
Książka, której jest autorem ma formę słownika biograficznego. Zawiera 1300 krótkich życiorysów osób pochodzących z naszego regionu, którzy byli więźniami obozów koncentracyjnych. Publikacja ta powstała na podstawie istniejących archiwów, ale przede wszystkim z bezpośrednich rozmów jakie Jerzy Klistała przeprowadził z żyjącymi do dziś, byłymi więźniami obozów koncentracyjnych oraz z pisanych przez nich pamiętników.
webmajster - Gabriela Bonk bibliofilur@poczta.onet.pl