strona główna Złote myśli, aforyzmy Cytaty, fragmenty adaptacje sceniczne polskie wydania polskie tłumaczenia autor - Edmond Rostand Cyrano de Bergerac - bohater adaptacje filmowe i inne ciekawostki - informacje linki

Cyrano de Bergerac Edmonda Rostanda w Polsce

Wojciech Karpiński:

Triumf "Cyrana de Bergerac" i epilog "Orlątka"

"Zeszyty Literackie" 1998 nr 3 (63) s. 24- 27.


27 grudnia 1997 minęło sto lat od chwili zapewne największego sukcesu w dziejach teatru francuskiego. "Dlaczego ta wielka czerwona kurtyna nie przestaje się podnosić? Dlaczego te ręce nie przestajš oklaskiwać? Dlaczego te brawa, okrzyki? Dlaczego wszystkie twarze wydajš się przemienione od łez i uśmiechów? [...] Bo tego wieczora grano po raz pierwszy Cyrana de Bergerac w Théâtre de la Porte-Saint-Martin". Tak opisała we wspomnieniach ów pamiętny wieczór Rosemonde Gerard, małżonka niespełna trzydziestoletniego autora sztuki, Edmonda Rostanda, który tego dnia zyskał sławę. Każdy akt oklaskiwano namiętnie. Już po trzecim triumf był oczywisty. Wywoływano autora, zasypał go deszcz wachlarzy i rękawiczek. Po ostatnim akcie, piątym, aktorzy czterdzieści razy wychodzili na scenę. Wreszcie kurtyna pozostała podniesiona. Obcy ludzie rzucali się sobie w objęcia. Była druga w nocy, publiczność nadal nie chciała opuścić sali.

Nie tylko publiczność przyjęła sztukę entuzjastycznie. Także krytycy, nawet skrajnie wybredni. Najbardziej wpływowy z nich, Francisque Sarcey, napisał w "Le Temps": "Co za szczęście, co za szczęście, a więc wreszcie zostaniemy uwolnieni i od skandynawskich mgieł, i od pedantycznych analiz psychologicznych, i od brutalności realistycznego dramatu. Oto radosne słońce starej Galii, po drugiej nocy, wschodzi na horyzoncie".

Emile Faguet zapowiadał w , Journal des Débats": "Objawił się wielki poeta, po którym można się spodziewać absolutnie wszystkiego. Dwudziestodziewięcioletni poeta otwiera wiek XX w sposób olśniewający".

Jules Lemaître, pisząc bardzo pozytywną recenzję, zauważył jednak, że temu niezwykle udanemu dziełu brak pewnej cechy, po której rozpoznaje się utwory torujące nowe drogi - nie spotkało się z niezrozumieniem... Lemaître przypominał, że premiery Cyda i Andromachy były bez porównania mniej triumfalne. Wówczas bardziej oklaskiwano sztuki dziś zapomniane.

Opinia Lemaître'a okazała się słuszna w tym sensie, że sztuka Rostanda nie otworzyła nowych dróg przed dramaturgią francuską. Mylił się jednak, jeśli przypuszczał, że entuzjazm publiczności okaże się zjawiskiem przemijającym.

Triumfalna obecność Cyrana de Bergerac na scenach Francji i świata trwa do dzisiaj. I nie tylko na scenach, także na ekranie filmowym i telewizyjnym. Jest to najbardziej popularna sztuka francuska wszystkich czasów.

Przedstawienie paryskie, z legendarną rolą Coquelin Starszego, jedynie przez pierwszych kilkanaście miesięcy, od 27 grudnia 1897 do 31 marca 1899, grane było 404 raz. To Coquelinowi dedykował Rostand książkowe wydanie, osiągnęło ono w pół roku zawrotny nakład stu tysięcy egzemplarzy. Oblicza się, że do dzisiaj Cyrano miał około piętnastu tysięcy przedstawień.

Młody autor tej sztuki, Edmond Rostand, nie był kimś nieznanym. Miał na swoim koncie kilka dramatów, które spotkały się z uznaniem. Jego ojciec, Eugene Rostand, ekonomista, dziennikarz, był członkiem Instytutu, należał więc do elity intelektualnej Francji. Edmond Rostand został członkiem Instytutu prawie natychmiast po premierze Cyrana de Bergerac, a ledwie w parę lat później, w zdumiewająco młodym wieku trzydziestu trzech lat, w 1901 roku, został powołany w poczet Nieśmiertelnych, stał się członkiem Akademii (w pierwszym akcie Cyrana de Bergerac wyśmiewał się z tej instytucji, wymieniając nazwiska ówczesnych Nieśmiertelnych, z których dziś żadne nic nikomu nie mówi). Z kolei syn Edmonda, Jean Rostand. biolog i pisarz, zostanie także członkiem Instytutu i Akademii.

Edmond Rostand przechodził od wczesnych lat przez okresy depresji. Przed samą próbą generalną Cyrana de Bergerac przepraszał Coquelina, że wciągnął go w to przegrane przedsięwzięcie.

(...)

Sukces Cyrana de Bergerac przetrwał depresje autora, wojnę pierwszą i drugą. Gaskończyk obdarzony wielkim nosem, wielką odwagą i wielkim sercem stał się rzeczywiście nieśmiertelny. Kim był?

Cyrano de Bergerac istniał naprawdę, eseista, filozof, oficer, żył w latach 1619-1655. Tą postacią z marginesu Wielkiego Wieku kultury francuskiej zajmował się w Polsce Rachmiel Brandwajn. Opracował wydane przez PIW jego pisma, opublikował rozprawę 0 nim "Cyrano de Bergerac wśród libertynów i pedantów" a przede wszystkim w niezrównanych wykładach i seminariach, najciekawszych, w ja­kich zdarzyło mi się uczestniczyć na warszawskiej romanistyce, ukazywał Cyrana de Bergerac i cały krąg myśli i literatury libertyńskiej we Francji XVII wieku.

Zapewne Rachmiel Brandwajn, który chciał zobaczyć prawdziwego Cyrana de Bergerac, wolnego od mitów narzuconych przez talent i wyobraźnię Rostanda, sam używał tej postaci do zmagań z własną przeszłością, z własnymi utopiami i mitami, z zaślepieniami i fanatyzmami świata, który go otaczał, ale z jaką czynił to inteligencją, z jakim wdziękiem, avec quel panache! Rok 1968 wyrzucił z Polski tego ucznia francuskiego libertyna.

Postać stworzona przez Rostanda przesłoniła na zawsze prawdziwego Cyrana de Bergerac, podobnie jak d'Artagnan Dumasa przesłonił żołnierza i autora pamiętników. Na tym polega pisarski triumf tych dzieł.

Edmond Rostand posługiwał się, z wirtuozerią, środkami tradycyjnymi, jego sztuki pisane są aleksandrynem, wierszem wielkich dzieł francuskiego teatru klasycznego, wierszem Racine'a, Corneille'a, Moliera. Cyrano de Bergerac nie tylko przedstawia, artystycznie przetworzoną i rozwiniętą, zaczerpniętą z historii osobę głównego bohatera, także inne postaci oparte są na źródłach z epoki.

Dzieło Rostanda przywodzi na myśl budową operę, nie Mozarta ani Wagnera, lecz Verdiego, a bardziej jeszcze Pucciniego: podprowadza do kulminacyjnej arii, którą rozgrywa po mistrzowsku.

Ktoś powie: zwodnicze bel canto. Jak jednak wyjaśnić trwające już od stulecia zafascynowanie postacią Cyrana de Bergerac? Zapewne czerpie swe źródło w zadziwiającym połączeniu anarchii, wierności sobie, miłości, wrażliwości, odwagi, a wreszcie owego panache, pióropusza wielkopańskiego gestu, w działaniu, w słowach przede wszystkim.

W postaci Cyrana de Bergerac Rostand przemieniał klęskę w triumf: takim, przekornym, odważnym, anarchicznym, błyskotliwym, szlachetnym, wpisanym w historię swego kraju i wobec niej obrazoburczym, chciałoby widzieć siebie wielu Francuzów.

Sztuka Rostanda stanowiła ich zwycięstwo w tej dziedzinie, w której zawsze wierzyli w swój geniusz, w dziedzinie, którą cenili szczególnie - w dziedzinie literatury, inteligencji, swobodnego ducha. To był ich odwet za Sedan, za poniżenie przez pruskie zwycięstwa, za pożary i mordy komuny, za mordy wersalczyków, za domową wojnę toczącą się wówczas, gdy nieprzyjaciel pustoszył kraj, za późniejsze afery, za Panamę, za wewnętrzne rozdarcia.

Na premierze Cyrana de Bergerac nieznajomi Francuzi padali sobie w objęcia.

(...)

A przecież to nie tylko Francuzów fascynuje Cyrano.

Choć tak wpisany w historię swego kraju, w krajobraz Paryża, jest postacią uniwersalną.

W dzień, a raczej w noc stulecia premiery, francuska telewizja poświęciła bohaterowi Rostanda cały program, który skończył się o świcie. Nadano znakomity film z Gerardem Depardieu, pokazano film telewizyjny z 1960 roku, z wczesnych lat telewizji, z niezwykłym Danielem Sorano w tytułowej roli.

Z pewnym niepokojem zacząłem oglądać film hollywoodzki z 1950 roku z Jose Ferrer jako Cyrano. Angielszczyzna brzmiała dobrze, a gra aktorów nadawała dziełu Rostanda nowego blasku.

Pokazano we fragmentach przedstawienia z całego świata. Wybierano najczęściej słynne "arie" Rostanda, momenty, gdy doprowadza retorykę i lirykę do granicy tego, co wydaje się nam dopuszczalne. I podbija widza.

A więc tyrada o nosie, ballada o pojedynku, dumny monolog wypowiadający służbę jakiemukolwiek panu z refrenem nie, dziękuję pojawiającym się w coraz to innym miejscu wersu, rozmowa z Roksaną, która zakochanemu w niej Cyrano wyznaje swą miłość do Christiana, prezentacja kadetów gaskońskich, a przede wszystkim scena balkonowa, gdy Cyrano, zastępując w ciemnościach Christiana, wyznaje swoją miłość Roksanie, i powtórzenie tej sceny, koniec sztuki, jej akt piąty, zakończony ostatnimi słowami Cyrana, że tylko swój pióropusz zamierza zabrać ze sobą w podróż po śmierci, w lepszy świat, w inny świat, do państwa księżyca - otóż mówiono te słowa w różnych językach, w różnych przebraniach. Japończycy, Włosi, Amerykanie, Rumuni, Finowie w nowoczesnych skórzanych kostiumach, balet Rolanda Petit, Duń­zycy śpiewający, w każdej wersji słowa Rostanda brzmiały inaczej, ale rysowała się za nimi postać Cyrana, wciąż zmienna, ale stale fascynująca.

Czeski reżyser, zapytany, dlaczego wystawia Cyrana de Bergerac, powiedział: "to oczyszcza duszę", tego potrzeba w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie po wielkich momentach roku 1989 rządzi pieniądz i ludzie często zapominają o innych wartościach.

Inny reżyser najtrafniej chyba ujął dziwną moc przyciągania, jaką zachowała stworzona przez Rostanda postać. "Cyrano to ktoś, kto reprezentuje ten rodzaj sprzeciwu, na który wielu ludzi chciałoby się zdobyć, lecz nie mają na to odwagi. Wolny jest od lęków, którym podlegamy. On lęka się kobiety, lęka się siebie, ale nie lęka się stawić czoła ludziom pieniądza, ludziom władzy, egoistom, kłamcom... i głupocie, o której mówi w ostatnich słowach. W gruncie rzeczy każdy z nas chciałby się zbuntować przeciw temu, bo to są źródła naszych cierpień. Cyrano wpisuje się w system wartości czystych. A to jest system bliski sercu każdego z nas".

Wśród mozaiki międzynarodowych inscenizacji bodaj raz tylko pokazano we francuskiej telewizji polskie przedstawienie, z teatru w Wałbrzychu.

Rostand jest u nas rzeczywiście mniej popularny. Dlaczego tak się dzieje? Może przyczyną jest brak dobrego przekładu?

Cyrano de Bergerac Edmonda Rostanda w Polsce

strona startowa - kliknij!
www.cyrano0.republika.pl
cyrano0@op.pl
Gabriela Bonk