MIĘDZYSZKOLNY
KONKURS POETYCKI Nagrodzone teksty |
II
miejsce - Joanna Goik pseud. Orchidea z I
LO im. Staszica w Jastrzębiu Zdroju za "*** stoi
niebo" i za "Balladę o przyszłym domu"
III miejsce - Bogumiła Dziel pseud. kodoferata - z Zespołu
Szkół Urszulańskich w Rybniku za "*** rozmawiamy
ściszonymi głosami" i za "Balladę dentystyczno-pomarańczową"
Wyróżnienia
:
I stopnia - Magdalena Cyroń - pseud.
FIOŁEK z Zespołu Szkół Urszulańskich w Rybniku za "Uwierzyć"
I stopnia - Monika Malgrab - pseud. monik. z LO im.
Noblistów Polskich nr 1 w Rydułtowach za "Dopóki nie
poznałam Ciebie"
II stopnia - Katarzyna Koźlik pseud. Kasios z Zespołu
Szkół Ekonomiczno- Usługowych w Rybniku
II stopnia - Agnieszka
Morawska pseud. AXELIA z Zespołu Szkół nr 2 im Tischnera
w Żorach
II stopnia - Ewelina Kawulok pseud. NAMIDA z Zespołu
Szkół Urszulańskich w Rybniku
II stopnia - Szymon Gontarz pseud. Ramzes z II LO im
Tischnera w Wodzisławiu Śląskim
II miejsce - Joanna
Goik pseud.
Orchidea z I LO im. Staszica w Jastrzębiu Zdroju
"*** stoi
niebo"
stoi niebo
w księżycowym półblasku
rozsypanym
w lata świetlne ciszy
odległe pozornie
i piękne
w moim ziemskim
kraju
tu wiatr
lekko głaszcze
leszczynowe dłonie
włosy senne
niepieszczone
dłonią ludzką
i wędruje naszą drogą
gwiezdna noc
ponad pola
wzrok ciepły
wznosi Wenus jasna
i zaczyna się
nowe
noc gaśnie we
mgłach
na jej podobieństwo
skończę się
w wędrówce
w zgodzie cichej
na echo kroków
gdy ustaną
i w ramionach łagodnych
spocznę twej pamięci
zrodzony o świcie
wędrowcze
synu złotej Hellady
byś mnie w trudy
mógł ponieść
pielgrzymiego losu
i kołysać pogodnie
do wiecznego snu
tak mnie wspomnij
na krótko
wspomnij
po słowiańsku
dobrą myśl pochylając
nad leszczyną
nad Wisłą
tak wspominaj
z jutrzenką
samotny o brzasku
dokąd ci
w ziemskich świtach
będę
ukochaniem
ballada o przyszłym domu
niechaj się wzniosą
w ogromnych
czterech ścianach świata
domu naszego ciepłe
bezpieczne
cztery ściany
niechaj ten dom nasz
przyszły
Bóg nam opieką oplata
i słońcem promiennym
uświęca
i latem wyczekanym
niech stanie tu stół
dębowy
i pokój niech jest na poddaszu
z widokiem na las
i pagórek
i ogród skąpany
w rosie
i kwiatach najmilszych naszych
- beztroskich dniach
synów i córek -
niech będzie w tym domu
kominek
by tańcem swym cieszył nas ogień
gdy przyjdzie nam takt zagubić
w myśl praw odwiecznych
starości
a starość niech będzie nam
łaską
jak my
- prześwietloną Bogiem -
jesiennym zbiorem owoców
po naszej
dobrej młodości.
III miejsce - Bogumiła Dziel pseud. Kodoferata - z Zespołu Szkół Urszulańskich w Rybniku za "*** rozmawiamy ściszonymi głosami"
rozmawiamy ściszonymi głosami, pochyleni ku sobie nad stołem
w biało-czarnej scenerii. delikatne światło sączy się ze szpary
w niedokładnie zasłoniętym oknie, linie karku tworzą obraz idealnie
spokojny. w ukojeniu lampa u sufitu kołysze się harmonijnie, milkniemy.
dwoje ludzi, którzy - mając w sobie ciszę - chcieli rozmawiać jazzem.
jakaś w nich, jakaś w nas pustka, nie wiedząc skąd. usiądźmy pod
wieżą eiffla i zapalmy klarnety oboje saksofony cichym światłem,
a wszystko w urokliwej scenerii czarno-białych fortografii.
mały, choć tak dumny smok wawelski poda nam szklankę soku z aronii
i znikniemy w zacierającej nas mgle. dwoje ludzi w pięknie
i o pięknie, lecz bez pieniędzy i praktycznego zastosowania.
niech zetrze nas mgła, jesteśmy szczęśliwi.
Ballada dentystyczno-pomarańczowa
I
na fotelu dentystycznym trud
starannego wychowania
na nic się zdaje
w oparach monotonnych dźwięków
i skurczu mięśni
krwi płynącej wierzchem do góry
bo z przerażenia pozoruje martwotę
to zrozumiałe że są rzeczy
jak dentysta post i wczesne wstawanie
które wieszają nas ogonem na gałęzi
II
bywa i gorzej
moimi ulicami spacerują bestyjki ich własny
kwas intencyjny doprowadza krew do tej
komicznej przewrotki wierzchem w dół
ich wizyta u dentysty nie kończy się
nawet po lśniącym wieczorze w skrzydle
ptaka jak w lustrze
ktoś kiedyś powtarzał że świat
to jak wielka obrana pomarańcza
nic tylko spacerować wgryzać się i śmiać
ale bestie na spacerkach bywają złośliwe
a świat czasem kręci się
wokół pierwszego utraconego zęba
Wyróżnienia :
I stopnia - Magdalena Cyroń - pseud. FIOŁEK z Zespołu Szkół Urszulańskich w Rybniku za "Uwierzyć"
Uwierzyć
Myśleli,
że to proste
dać ciepło myśli
troskę dotyku
ogarnąć niepojętość siebie
odszukać zagubione klucze prawdy
Myśleli
że bezmiar słów uleczy lęk
posłaniec nadziei wskaże drogę
A przecież tak łatwo
Uwięzić świetlika zaufania
Uciszyć radosny śpiew serca
Upaść, bezmyślnie dążąc do ideału
A tak trudno uwierzyć
W prostotę miłości
Tak trudno uwierzyć
I stopnia - Monika Malgrab - pseud. Monik. z LO im. Noblistów Polskich nr 1 w Rydułtowach za "Dopóki nie poznałam Ciebie"
Dopóki nie poznałam Ciebie
myślałam, że moje dni są niczym.
Czasem, który wypełniam, bo muszę.
Nie liczyłam ich już w sekundach,
minutach, godzinach,
lecz patrząc na kroplówkę,
która kapiąc, grała marsz żałobny
moich samotnych dni.
Przychodziłaś do mnie
taka uśmiechnięta.
Z entuzjazmem opowiadałaś o sąsiadce,
która ogląda operę mydlaną.
Przypominałaś o moim psie,
który uwielbia gonić motyle.
Pokazywałaś zdjęcia z wakacji,
na których tak się uśmiechałaś.
Byłaś ze mną.
Patrzyłaś na moje łzy, na moją bezsilność.
Mimo to ciągle powtarzałaś te same słowa nadziei,
że będzie dobrze,
że to miłość jest życiem,
marzenia podstawą a uśmiech realnością.
Czasem udawałam, że śpię.
Wtedy widziałam, jak stojąc przy oknie,
ocierałaś łzy,
które były niczym moja znienawidzona kroplówka.
Pamiętam dni, gdy nie mówiłaś nic.
Wsłuchiwałam się z Tobą w brzmienie ciszy.
Czułam, jak każda moja chwila
zamienia się w Twoje cierpienie.
Za oknem malowała się jesień.
Płakał nasz świat.
Byłaś ze mną tylko Ty.
Dotykałaś moich zimnych rąk.
Cicho powtarzałaś słowa,
które rozjaśniały ciemność.
Tylko byłaś.
Aż byłaś.
Znów jest wiosna.
Kroplówka już nie wybija
tempa mego człowieczeństwa.
To Ty powtarzałaś, że wygram.
Mówiłaś prawdę.
Pokazywałaś piękno.
Dawałaś dobro.
Poczułam
prawdziwe piękno
dobra.
Dziękuję, że byłaś ze mną w te dni.
Tym, którzy przy nas są.
II stopnia - Katarzyna Koźlik pseud. Kasios z Zespołu szkół Ekonomiczno- Usługowych w Rybniku
Cisza
Przemknęła obok i weszła do środka
Jak nieproszony gosć.
Chcę się jej pozbyć, ale brakuje mi odwagi.
Cisza tak nienaturalna, tak przeraźliwa
Otwieram drzwi dając do zrozumienia, żeby sobie poszła
I mówię:
- Do widzenia
A ona siedzi w fotelu.
Pełna chwały, z kpiącym uśmiechem na ustach.
- Przegrałaś - mówi
- Wiem - odpowiadam
I idę zrobić nam herbatę.
Dla .
Dla Miłości
można rzucić się z mostu,
w imię większego dobra
i wierzyć w miękkie lądowanie
w skrzydłach anielskich.
Dla Młodości
można kupić bilet w nieznane
i wyruszyć w największą podróż
życia...
Do krainy szczęśliwości.
Dla Muzyki
warto wydać wszystkie oszczędności
na najlepsze gitary
i grać tak bez końca
muzykę serca i duszy.
Przez ciebie,
można tylko płakać suchymi łzami
wypowiadać niemym krzykiem
te dwa słowa,
i chować żal
w małym czerwonym pudełku
na dnie.
***
soczysta zieleń liści migocących w słońcu
przypomina Ciebie
błyszczysz gdy się uśmiechasz
jesteś kojącym szumem wiatru gdy mówisz
gorącymi promieniami słońca gdy dotykasz
a kiedy tulisz
widzę tylko wszechświat cały
zamknięty w jednym człowieku
II stopnia - Agnieszka Morawska pseud. AXELIA z Zespołu Szkół nr 2 im Tischnera w Żorach
Eden
Czy mogę Ci podarować
mój
kwiecie
Coś, co jest najpiękniejsze
Bo jest to jeszcze
na świecie.
Lecz już coraz mniejsze.
Są jeszcze lasy zielone
I piękne łono tej Ziemi
Góry, strumienie spienione
Gór tych szczyty lodem spojone.
Są takie miejsca dziewicze
Nietknięte chciwością drapieżcy
Gdzie słychać śpiewy słowicze
I akompaniament świerszczy.
Gdzie woda jest tak czysta
Że słychać śpiew jej fali.
Powietrze zaś jak kryształ
Ryb odgłosy słychać w dali.
Tam bramą do tych cudów
Jest lśniąca nić pajęcza
Nie ma tam cywilizacji brudów
I nie ma tam dla nich miejsca.
Mała Nadzieja
Uciekam w omamach
ulewnej nocy
Spętana mgłą ma przystań
Szukam i błądzę
Chcę i nie chcę jej znaleźć
czego zatem
szukasz opętana
przez demony tej Ziemi?
Ty homo sapiens
suchych kamieni
w rwącym potoku
nie krzycz sumienie
drogi mej woli.
Nie oczyści morskiej wody
nikt z soli
Nie zatrzyma deszczu
Nie zgasi słońca
Nie powstrzyma wichury
i wszystkich nicości tej Ziemi
nad miłość i kochanie.
Tego szukam
u nocy i dnia zarania
wiem
droga to niebywała
ale jest nadzieja
choć mała.
Mazury
Zapadł zmierzch
na mazurskim niebie
pokrytym purpurą
Milknie śpiew słowika
wrzask dzikich kaczek
rozpoczął koncert żabi chór
kojący południowy wiatr
buszuje w szuwarach
kołysze łódką u brzegu
szarzeje dotąd zielony
żywicą wonny las
strużki dymu
palącego się ogniska
żegnają upalny dzień
dumne sosny
wieczne piękne brzozy
tu i ówdzie
płaczące wierzby
powracających z pól żniwiarzy
gdzie łany zbóż
oddają pokłon ich trudowi
wszystko w koło
zalane blaskiem
zachodzącego słońca -
cisza
w lustrzanej tafli jeziora
gasnące słońce
skacze z fali na falę
Nie masz nigdzie
piękniejszych miejsc.
II stopnia - Ewelina Kawulok pseud. NAMIDA z Zespołu Szkół Urszulańskich w Rybniku
,,,
naturalne piękna
kurtyzana wschodu
słońca
często nienawidzona
i wytykana palcami
ale mająca też
powód
do codziennego bytu
i zaspokajająca
pragnienia
dzikie żądze
człowieka
(rzeczownik rodzaju męskiego)
poznania
nowego spróbowania
tajemniczego dnia
naturalne piękna
czarodziej zapadającego
zmierzchu
w kotle miesza
doznania
zawody
zachwyty
mijającego
do ust wlewa
złoty napój
nieśmiertelnej nocy
i snu
a pomiędzy
dziennymi skrajnościami
duszności
śmierci narodziny
cierpienia radości
związki rozstania
sukcesy porażki
uśmiech dziecka
wrzucony grosz dla bezdomnego
ogień zabijający zimno
płatek śniegu niknący na ciepłej dłoni
kwiat walczący o swoje miejsce
naturalne piękna
tak bliskie i obecne
choć dalekie bo niezauważane
KROPLE
nieobliczalna ilość kropel
ściga się po szybie
każda z nich spieszy się
by ukończyć misję
i umrzeć tam w dole
zniknąć ale pozostać sobą
z każdą falą deszczu
przybywają nowe
i podekscytowane
opowiadają sobie nawzajem
o pierwszym
locie z nieba
dla nas tak szybkim i niepożądanym
dla nich wolnym
nowym pięknym i niebezpiecznym
bez obawy jednak
skaczą jak samobójcy
chcąc spróbować
innego
lepszego może życia
w naszych oczach
wszystkie
takie same
w oczach prawdy
każda inna
i niepowtarzalna
bo żadna
nie dostanie
drugiej szansy
by rozłożyć wodne skrzydła
Z CZASAMI
czasami
dobra jest samotność
możesz w niej wtedy
nauczyć się
zauważać
spieszącą się mrówkę
powolnego chrząszcza
kolory słońca
odbijające się w szybach
równomierne linie
wyznaczonego pola
do męczących zabaw fizycznych
możesz też pozwolić
dokuczać sobie
zgadzasz się
na zaczepki
dziecięcej sosny
która chce się bawić
w pokłuwanie
czasami
dobra jest samotność
zwłaszcza wtedy
gdy ma smak
twórczo świeżych
truskawek
II stopnia - Szymon Gontarz pseud. Ramzes z II LO im Tischnera w Wodzisławiu Śląskim
Bez-senna kakosymfonia
Pod powierzchnią czaszki
Pod płatem czołowym
Skrzętnie ukryta za gipsową skorupą wyrazu
W samym środku głowy
W tym niedostępnym miejscu
W oazie intymności
Według schematu chaotycznie skaczą dźwięki
Splątane w nicości
Czasem ich ruch to taniec
I płyną w tańcu płynnie
Jednocześnie gromiąc się wzajemnie w toczonej w zwarciu bitwie
Wielkiej wojny pozycyjnej
Czasem się kochają
Nieśmiało wzdychają ich usta
Lecz wszystkie razem łączą się w rozpasanej orgii
Połyka miłość rozpusta
I biją do rytmu serca
I gardła krzyczą wszystkimi barwami
I zgrzyt instrumentów ten hałas przewierca
I każdy go drapie, opluwa, plami
I każdy próbuje przekrzyczeć innego
I inny pocałunkiem chce go uciszyć
I już następny wchodzi za niego
I tamten krzyczy głośniej, bo siebie nie słyszy
I stają wszyscy w czterech szeregach
I jednakowe staja się ich twarze
I zaraz nowy między szereg wbiega
I zaczyna się kręcić każdy z innym w parze
A pod powierzchnią czaszki
Pod samym płatem czołowym
Skrzętnie ukryta za zmęczoną skorupą wyrazu
W środku umęczonej głowy
Samotna myśl leży i czeka
Aż skończy się ich nieskończona fiesta
By mogła ujrzeć ocean na swoich powiekach
I tylko muzyka nie zamierza przestać
Pocałunek
Wszystkie twarze były takie same
Więc żadna nie była tą, której chciałem
Już wtedy trudno było dostrzec piękno
Bo przecież piękno miało wtedy imię
Na własność
I przeszedłem przez park żegnający lato
Gdy imię znalazło się już w mojej dłoni
Kroczyłem ścieżkami, pilnując go zazdrośnie
Wypuszczając tylko, by lepiej się przyjrzeć
Choć trochę
A park mógł pachnieć przedwczorajszym deszczem
Mógł zachwycać ostatnim tchnieniem kolorów
Mógł sunąć powietrzem łagodne szelesty
Wiedziałbym, gdybym odstąpił mu trochę swoich zmysłów
Na chwilę
A potem przyszła noc, być może padało
Lecz ciepło wpływało szybciej, niż woda je kradła
I gdy tak szedłem w deszczu, moknąc i nie czując
Myślałem, że jestem kimś innym
Kimś dobrym
Lecz szybko przyszło się rozstać z myślą
Puszczając to, którego tak strzegłem
I nagle poczułem krople na twarzy
I widziałem zło wypełzające ze szpary w chodniku
W mą stronę
Nowymi oczami przyjrzałem się światu
Tyran ciągnął mnie z powrotem do siebie
Więc bez chwili wahania czyniąc piękno moim
Zapieczętowałem swój los i swą duszę
Na zawsze
Pogarda
Au voir, adios, good bye
Ludzkość to nie mój rodzaj
Więc idę i nikt za mną nie kroczy
Czy nikt nie pójdzie ze mną?
Cel łatwo zobaczyć
Wystarczy zamknąć oczy
Chciałem czegoś
Niczego, co znałem
Zwykłego
Szarego
Pospolitego
Czymkolwiek się stałem
Więc zmierzam - ku nicości
Bezkresu ciemności
Chodź ze mną
On nas ugości
Wolę nie iść w pustkę samemu
Ale i Ty nie chcesz iść ze mną
Czemu?
Za nami nie zostanie nic wartościowego
Za nami - wygrane
Za nami - przegrane
Tam łzy są jak czas
Płyną - zmarnowane
Zostaw uczucia, myśli, przedmioty
Niech się rozpadną
Niech staną się pyłem
Chodź ze mną w pustkę
Ja już ruszyłem
Postójmy jeszcze przez chwilę
Tu, na pustki skraju
Zmarnowani
Bezradni
Bezużyteczni
Spoza rodzaju
To ostatnia szansa, jaką mamy
Pogrążmy się w pustce
Niech zginie to, co kochamy
Dawne, szukane słowo
Z niczym się nie pokrywa
Ty zrobisz jak zechcesz
Adieu
Pustka mnie wzywa
Prezes
TNBSP Oddziału w Rybniku i Doradca Metodyczny: Twórca i opiekun witryny: mgr Gabriela Bonk: gabriela.bonk@gmail.com |