przeciągasz palce na swoją stronę
podzielają już twe zdanie
i wystarczy myśl
a zaczyna się --- 

Wystarczy twoje słowo a potem

decyzja. I już śpiewasz a wokół 
coś gra cichutko. W Twoich palcach 
coś gra cichutko. Może to moje usta.

muzyka jest moim wyborem - mówisz. 

A ja się zgadzam z Twoimi wyborami bo  
kocham Twoją grę muzyki w palcach.  
A potem już nie wiem nic. 

raz dwa trzy --- 

spustyniała uliczka wśród domów pochylonych nad przechodzącymi
obok ludźmi z kamienia i ze złotych sztucznych błyszczących
dziwotworów zawieszonych na szyjach ciężko
była z lnu miękkiego i biało-niebiałego bez wzorów zbędnych na jej pięknym ciele
czekała na nią studnia niepozorna daleka wśród kurzu 
pustynię upiększa to, że gdzieś w sobie kryje studnię 
zdyszana ciężarem pyłu w oddechu dzbanem u dłoni sumieniem krzywym
przysiadła cicho na piętach zwinięta
niech nikt jej nie widzi
pełna strachu cichego jak drapieżnik przed atakiem
zaczerpnęła w dłoń piasku omiatał uchylone palce
i podniosła głowę
dlaczego to zrobiła
nie - wysoki smukły piękny
nie - poważny milczący obcy
był blaskiem kropel deszczu na polnej drodze
był rozpromienieniem tęsknoty
był kamykiem rudym zamkniętym w garści małego dziecka
powiedział
daj mi wody