|
Przedstawienie to przygotowane przez Koło Teatralne Gimnazjum, którego opiekunem jest Siostra Ewa mieliśmy okazję widzieć w naszej szkole w czasie tradycyjnego opłatka z udziałem Biskupa, uczennic z rodzinami oraz pracowników szkoły w sobotę 14 grudnia 2002.
Powyżej zdjęcia z tego przedstawienia wykonane przez Ojca Edytki N. z II a Gimnazjum.
Nasze dzielne aktorki występowały także w Chwałowicach (pierwsze miejsce!) i Radlinie na konkursowych przeglądach przedstawień bożonarodzeniowych. W przeglądzie
Szkolnych Widowisk Bożonarodzeniowych |
Osoby:
Poeta I; Maryja; Poeta II; Józef; Anioł (wiara); Bezdomny; Anioł (nadzieja); Renata; Anioł (miłość); Ludzie, przechodnie (teatr cieni); Anna; Anioły (3); Paula;
Scena I
Na scenę wchodzi Maryja, delikatna muzyka, pojawiają się trzej Aniołowie - symbolizujący wiarę , nadzieję i miłość. Tańczą wokół modlącej się Maryi. W tym czasie poeta czyta tekst . Scena oświetlona bardzo dyskretnie, by wytworzyć klimat modlitwy, ciszy, skupienia.
(R. Brandstaetter, Hymn do Madonny Apokalipsy)
Wołamy do Ciebie prosimy...
Z otchłani pierwszych rzeczy.
Ze sadów,
Które ogryzła szarańcza.
Z pustych winnic,
W których szaleją lisy.
Z nagich pól,
Które wysmagał grad.
Ostatni anioł
Uleciał z uschniętego figowca
Odwracamy z lękiem głowy,
Ale nikt z nas nie zamienia się
W słup soli.
Nawet tej łaski
Jesteśmy niegodni
Gdy płaczemy,
Echo naszego głosu
Skacze nam do gardła
Jak wściekły pies.
Gdy chcemy napić się wody,
Przeklina nas odbicie
Naszej twarzy
W źródle.
Nawet cienie naszych rąk
Osaczają nas
Jak wojska zadżumionych.
Mitom sprzedaliśmy
Nasze głosy,
Twarze
I ręce.
Wężowym mitom.
Pełzają za nami
Krok w krok.
Z ich podniesionych łbów
Bije łuna
Babilonu.
Gdzie jesteś,
Niewiasto
Obleczona w słońce?
Gdzie jesteś,
Panno podziemnych
I świętych źródeł?
Strażniczko ksiąg związanych
Warkoczami archaniołów!
Matko proroctw
Spiętych dziobami
Jaskółek!
Gdzie jesteś?
Pragniemy Ciebie.
Wypatrujemy Ciebie.
Wzywamy Ciebie
Z otchłani pierwszych rzeczy.
Przejdź środkiem
Walącego się miasta
I wiarę
Jak owcę
Ocaloną z płomieni
Trzymaj wysoko
nad głową.
Niechaj otworzy się Słowo.
Niechaj na nasze ciała
Jak na palące się domy
Spadnie deszcz
Gołębi.
Po tańcu Aniołów wchodzi Józef i zabiera Maryję schodzą ze sceny. Zasłonięcie kurtyny, słychać tylko muzykę.
Odsłonięcie kurtyny. Teatr cieni. Słychać glosy ulicy, samochody, kroki przechodniów, szum... Na pierwszym planie widać ławkę (jak w parku), przechodzą różne osoby. Każda z nich dźwiga świąteczne zakupy, spieszą się, spoglądają na zegarek. Na ławce siada dziewczyna, maluje się. Patrzy na przechodzących. Dosiada się do niej koleżanka.
Wiesz, dobrze, że będą już te Święta. Mam już dość budy. Bez przerwy coś nowego. Nie ma chwili spokoju. Chciałabym pooglądać trochę filmów do rana, spać cały dzień, jakaś imprezka... Pełny luz... Może uda się jak rodzice pojadą na wieś, do dziadków.
A ja nie lubię świąt. Rodzina w komplecie. Wszyscy wystrojeni. Siedzą za stołem i plotą farmazony. Wszyscy znają się na partiach politycznych, na gospodarce, na kościele... Na wszystkim... Gdy tego słucham - robi mi się niedobrze.
U mnie to samo. Dziadek ma 75 lat, a słucha wszystkich wiadomości na czterech kanałach. Wychodzi 15 dziennie, a po każdym na kogoś przeklina.
Nie cierpię tego świątecznego udawania. Moi Rodzice są tacy słodcy, że aż mdli. Życzą sobie szczęścia, a wiadomo, że na drugi dzień znowu będzie jak dawniej, będą narzekać, robić sobie wymówki. Tata przechodzi samego siebie, kiedy łamie się z dziadkiem opłatkiem. Życzy mu zdrowia i pieniędzy, a po jego wyjściu mówi, że to złodziej i szubrawiec - wujkowi przepisał cały majątek, a jemu nic.
Może liczy, że dziadek jeszcze coś kapnie...
Nie wiem, nie rozumiem tego. Dlaczego wszyscy się okłamują?
Słuchaj, po co ci ludzie obchodzą Święta Bożego Narodzenia? Przecież to im nic nie daje. Nic nie zmienia w ich życiu. Wszystko to pozory, pozorny uśmiech, pozorne życzenia, pozorna dobroć. Liczy się tylko dobre jedzenie, choinka, ładny fryz... Czy oni w ogóle wierzą w Boże Narodzenie?
A ty wierzysz? Bo ja sama.... nie wiem, czy w to wierzę. Idę do kościoła, swoje odstoję i spokój. Nikt mi głowy nie truje.
Ja to różnie. Czasami czuję taki spokój, a nawet taka radość, jakbym czuła, że jest Ktoś. Jakbym czuła, że jest Bóg.
Ty jesteś taka uczuciowa. Ja już wyzbyłam się uczuć. Jedyne co czasami czuje to zmęczenie, znudzenie i... obrzydzenie do ludzi i siebie samej siebie.
Oooooooo... chyba zabiłaś już coś w sobie! Zabiłaś wszelkie dobro, miłość, wiarę w ludzi?
Jesteś głupia i naiwna. Nie ma miłości. Wszyscy myślą o sobie. Jest egoizm, pieniądz i seks. Cóż to jest dobroć? Czy ja nie jestem dobra? Nikogo nie zabiłam, ani nie okradłam... to znaczy, że jestem dobra!
To za mało. Być dobrym to pomagać innym. Rozumiesz? To coś więcej niż nie krzywdzenie drugiego. Mnie się zdaje, że dobroć jest w nas, w sercu. Są ludzie, którzy są dobrzy tylko na pokaz. Tylko udają dobrych. Chodzi o to, żeby prawdziwie chcieć pomóc...
Wchodzi Józef z Maryja. Podchodzą do siedzących na ławce. W tle słychać melodię Cicha noc...
Przepraszam. Mam prośbę. Czy nie mogłybyście mi pomóc zaprowadzić żonę gdzieś, gdzie mogłaby urodzić? Nie może już iść, a przecież nie będzie rodzić w parku...
Odczep się pan! Co to my jesteśmy porodówka?!
Wezwij karetkę. Służba zdrowia jest od pomagania...
Odejdź. Nie widzisz, że nie mamy czasu?
Przepraszam. To pewnie jeszcze nie ten czas....
Józef i Maryja odchodzą. Chłopcy patrzą za dwójką oddalających się.
Dziwni ludzie... Rumuni czy co? Święta idą, a oni się tu tułają...
Hej! Cześć dziewczyny! Co tak siedzicie? Chodźcie ze mną. Nasz grupa zbiera dary dla biednych rodzin. Pomogłybyście nam.
Daj nam spokój! Musimy iść. Umówiliśmy się z kumplami pod narożnikiem. Nie mamy czasu. A właściwie... po co wy to robicie? Nie macie swoich zmartwień?
Nie można żyć tylko dla siebie, wtedy życie nie ma sensu... Są ludzie, którym potrzebna jest pomoc... Ja tak to widzę i to mi wystarcza.
Idealistka!!! Nie mam ochoty nigdzie iść. Wole zostać tutaj.
Daj spokój! Co ci się stało? W samotności można tylko wymyślić coś głupiego!
Albo poczuć, że ma się serce. Wśród ludzi często udajemy, gramy silnych i błyskotliwych. Dopiero w samotności widzimy jak bardzo jesteśmy bezradni i potrzebujemy miłości. Warto czasami zostać samemu. Pozwól jej zostać.
Trzymajcie się! Ja pędzę! Cześć! Gdybyś jednak chciała do nas dołączyć - będziemy się cieszyć....
Paula zostaje sama, rozmyśla. Poeta I recytuje na tle muzyki, w tle przechodzą anioły ze światłami w dłoniach.
Czym
są ruiny miasta
W porównaniu z kikutami ludzkich myśli?
Płakać nam, płakać
Nad zburzonymi myślami,
Nad zasypanymi uczuciami,
Nad spaloną wyobraźnią,
Nad pustymi oczami,
Nad obojętnymi wargami.
Rozpacz i zło są jak dwie dłonie.
Czy można tymi dłońmi błogosławić świat?
Czym są ruiny miasta
W porównaniu z pustką zabłąkanych ludzi?
Bezdomny
Przepraszam, czy można przysiąść na chwilkę?
Proszę! Niech Pan siada! Ławki starczy.
Wyjmuje z tobołka szopkę bożonarodzeniową, stawia na ławce, wpatruje się w nią. Rozgrzewa ręce. Widać radość i uniesienie...
Jeszcze tylko kawałek świerka, może jakaś bombka się gdzieś znajdzie? Czasem różne rzeczy ludzie wyrzucają...
Co się Pan tak wpatruje?
A wpatruję się, bo Święta idą. Trzeba się jakoś przygotować.
Wszyscy powariowali z tymi Świętami. Pan, widzę, też nie lepszy! No i czym się Pan tak cieszy? Z tych łachmanów i starych gazet w torbie? (Z pogardą) Myślałby kto: Święta idą...
Aaaaaaaaa, pewnie, że nie lepszy! Dlaczego mam być lepszy? Nie jestem lepszy. Wiele w życiu mi nie wyszło, sporo się zmarnowało, ale Święta, to Święta!
A więc cieszy się Pan ze Świąt?... Przecież widzę, że się Panu nie przelewa, pewnie nie ma Pan gdzie mieszkać, może nawet z opłatkiem będzie kłopot... i Pan cieszy się ze Świąt...
A tak, cieszę się!
Co tak Pana cieszy? Co te Święta zmienią w życiu? Przejdą jak co roku, a Pan nadal będzie chodził po ulicy z tym swoim nędznym dobytkiem...
Niczego nie chcę od Niego. Wystarczy mi, że On jest ze mną, że kiedy przyjdzie, to mogę Go przyjąć taki jaki jestem, bo On wszystko wie i rozumie... Dlatego cieszę się, że są Święta.
On przyjdzie? Więc wierzy Pan, że On się tu do Pana będzie fatygował? Naiwność. To dobre do przedszkola, na jasełka!
A przyjdzie!!! Przyjdzie... Tylko trzeba Go umieć zobaczyć jak przyjdzie...
O, znowu ci Rumuni! Plączą się tu i plączą. Niedawno był tu taki jeden. Chciał żeby żonę mu zaprowadzić do szpitala, bo rodzi... Ludzie są naiwni...
Podchodzi święta rodzina. Maryja trzyma na rękach Dzieciątko. Słychać melodię kolędy.
Przepraszam , moja żona niedawno urodziła i nie mamy gdzie się zatrzymać. Może moglibyście nam pomóc?
Szukajcie pomocy w organizacjach charytatywnych. Nie zaczepiajcie ludzi na ulicy! Widzicie chyba, że my nie możemy wam pomóc!
Chwileczkę. Po co ten pośpiech. Usiądźcie tu z nami na tej ławce, a później - jeśli chcecie - zaprowadzę was do ogrzewalni, gdzie przenocujecie dzisiaj. Może i dla was znajdzie się tam miejsce.
Maryja siada na ławce, Józef staje z boku. Podchodzą Aniołowie ze światłami, ale są niewidzialni dla Pauli i Bezdomnego.
Błogosławiony
niech będzie człowiek,
w noc ciemną otwierający swe serce
przed tym, który przychodzi.
Niech będzie błogosławiony...
Paula
Myślałam, że nie mówicie w naszym języku....
Znam język każdego ludzkiego bólu i każdej tęsknocie potrafię zaradzić...
Ciekawe....
Pewnie wiecie, że idą Święta. Każdy się jakoś przygotowuje... Ja wiele wam nie mogę pomóc, ale o... dostałem od jednej kobiety na dworcu... kanapkę - proszę, zjedz... Razem poczekamy na Boże Narodzenie.
Wolelibyśmy znaleźć jakieś cieplejsze miejsce. Boimy się, że mały nam zmarznie...
A tak! To prawda! Chodźmy do ogrzewalni. Pewnie wszyscy się ucieszą! W taką noc nikt nie powinien zostać sam... Chodźmy. Pani tu zostaje?
Tak. Zostaję. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Idźcie już.
Św. Rodzina, Bezdomny i Aniołowie oddalają się. Paula zostaje sama i rozmyśla...
recytacja: (R. Brandstaetter, Nikodem)
Boję
się na równi dobra i zła,
Bo wymagają one ode mnie dokonania wyboru.
Najchętniej patrzyłbym przed siebie
Obojętnym wzrokiem i z równym spokojem
Przyglądałbym się dobru i złu
Ale pomyślałem:
"Powinienem przejść na stronę dobroci
Jak na stronę szlachetnego przeciwnika"
Aniołowie
Powinien
przejść na stronę dobroci
Jak na stronę szlachetnego przeciwnika.
Paula
Zaraz,
zaraz... jak Ona to powiedziała...
Błogosławiony niech będzie człowiek,
w noc ciemną otwierający swe serce
przed tym, który przychodzi.
Niech będzie błogosławiony....
Może jednak powinnam zobaczyć, czy Renata i jej grupa nie
potrzebują jakiejś pomocy....
Odchodzi, słychać melodię kolędy Cicha noc..., recytacja