Owczarek Bogdan: Nerwy. W: Cypriana Norwida kształt prawdy i miłości : Analizy i interpretacje. Pod red. Stanisława Makowskiego. Warszawa: WSiP, 1984. ISBN 83-02-02218-7. s. 110 - 114. |
Nerwy
Byłem
wczora w miejscu, gdzie mrą z głodu -
Trumienne izb oglądałem wnętrze;
Noga powinęła mi się u schodu,
Na nłeobrachowanym piętrze!
Musiał
to być cud - cud to był,
Że chwyciłem się belki spróchniałej...
(A gwóźdź w niej tkwił,
Jak w ramionach krzyża!...) - uszedłem cały!
Lecz
uniosłem - pół serca - nie więcej:
Wesołości?... - zaledwo ślad!
Pominąłem tłum, jak targ bydlęcy;
Obmierzł mi świat...
Muszę
dziś pójść do Pani Baronowej,
Która przyjmuje bardzo pięknie,
Siedząc na kanapce atłasowej - -
Cóż? powiem jej...
...Zwierciadło pęknie,
Kandelabry
się skrzywią na r e a l i z m,
I wymalowane papugi
Na plafonie - jak długi -
Z dzioba w dziób zawołają: "S o c j a l i z m !"
Dlatego:
usiądę z kapeluszem
W ręku - - a potem go postawię
I wrócę milczącym faryzeuszem
- Po zabawie.
[1862-1863]
Według
Juliusza W. Gomulickiego1 wiersz ten powstał na
kanwie autentycznego wydarzenia, jakie miało miejsce w
listopadzie 1862 roku. Poeta wraz z Konstancją Górską
odwiedził wówczas panią Glaubrecht, mieszkającą z małym
dzieckiem w nie opalonym i nie opłaconym mieszkaniu,
pozostającą bez środków do życia, opuszczoną przez
znajomych i środowisko emigracji paryskiej. Następnie Norwid ze
swoją towarzyszką udał się do jej domu, zaproszony wcześniej
na obiad. Tyle mówi biograficzny komentarz. Wyjaśnia on zapewne
niektóre okoliczności przedstawione w utworze, niewiele mówi
natomiast o samym wierszu.
Zagadkowy jest przede wszystkim jego tytuł. Wiersz w żadnym
konkretnym miejscu nie daje podstaw do jednoznacznego
wyjaśnienia niewiadomej. Trzeba go zatem szukać w analizie
utworu jako całości. Ten pięciostrofowy utwór dzieli się
wyraźnie na dwie części. W części pierwszej, obejmującej
trzy wstępne strofy, jest mowa o wizycie w miejscu, "gdzie
mrą z głodu", o "trumiennych izbach" i
nadwerężonych schodach, o powrocie stamtąd i przygnębieniu
wizytującego. Cześć druga, obejmująca dwie pozostałe strofy,
dotyczy już zupełnie innych okoliczności, miejsca i osób,
zapowiada drugą wizytę. Między obu częściami utworu
uwidacznia się wyraźny kontrast: w przeciwstawieniu dwu
różnych wizyt, w zaznaczeniu wymownej opozycji między "trumienną
izbą" a salonem, rozwijanej dalej w opisie tego salonu i
postaci Pani Baronowej.
Kontrast obu części wiersza wyraża się także w różnicy
formalnej: w użyciu czasu gramatycznego i stylu narracji.
Relacja w części pieiwszej dokonuje się w czasie przeszłym,
czyli typowej formie dla wszelkiej narracji, w części drugiej
natomiast dominuje czas przyszły, sugerujący obraz sytuacji
jeszcze nie dokonanej, przewidywanej, opisywanej jednocześnie
przy użyciu czasowników dokonanych. Część druga przybiera
jakby postać hipotezy, wyrażającej tym razem kontrast w
stosunku do części pierwszej w opozycji: przeszłość -
przyszłość, w przeciwstawieniu sytuacji faktycznej (obraz
"trumiennej izby") i sytuacji hipotetycznej, a zarazem
nieuchronnej (wizyta u Pani Baronowej). Innymi słowy, część
pierwsza jest relacją z już odbytej wizyty, część druga to
relacja z myślowego i psychicznego procesu "przygotowywania
się" do następnej wizyty, w całkowicie odmiennym
świecie i środowisku społecznym. Przyjrzyjmy się bliżej
części pierwszej: użytym w niej środkom poetyckim i
powstałym dzięki nim znaczeniom. W przedstawionej sytuacji
odwiedzin w miejscu, "gdzie mrą z głodu", uderza od
razu brak opisu przebywających w nim osób, widzimy tylko
powrót odwiedzającego to miejsce. Strofa pierwsza, pozbawiona
prawie zupełnie wyrażeń metaforycznych, w sposób oszczędny i prozaiczny
kreśli w gruncie rzeczy obraz "schodzenia", który
urasta w strofie drugiej do obrazu "zapadania się",
pojawia się rekwizyt "belki spróchniałej" jako
cudownego punktu oparcia i symbol "krzyża". Strofa
trzecia przy użyciu wyrażeń peryfra-stycznych i porównania
charakteryzuje "stan ducha" narratora znajdującego
się już "na dole", na ulicy, wśród tłumu. Dla
porównania: w części drugiej opis jest bardziej statyczny, a charakterystyka
bardziej rozproszona, notuje się raczej objawy niż zdarzenia, z
perspektywy zwróconej "w górę" - widać tu "krzywiące
się" kandelabry i wymalowane na plafonie papugi.
Nie wszystko jednak w wierszu zostaje do końca podporządkowane
kontrastowi przedstawionych sytuacji. W obu częściach
wyraźnie sygnalizowane są za pomocą wyróżnień graficznych
pojęcia-symbole: "krzyż", "realizm", "socjalizm",
które ponad kontrastem ustanawiają jakby wyższą warstwę
znaczeniow ą utworu. Pojęcia te, wyrastając ze zdarzeń
części pierwszej i objawów części drugiej, sugerują jakby
zbliżenie symboliczne na bardziej abstrakcyjnej płaszczyźnie
treści. Tylko znowu zbliżenie to okazuje się hipotetyczne, a w
istocie niejasne.
Kluczowym punktem wiersza, miejscem ukazującym pełny dramat
podmiotu lirycznego, cały kontrast społeczny przekreślający
kontakt pomiędzy różnymi światami, jest strofa czwarta.
Wyróżnia się ona wśród pozostałych. Liczy dwukrotnie
więcej wersów i jest wewnętrznie rozłamana. Po słowach:
"Cóż? powiem jej..." następuje luka, sygnalizująca
owo sławne Norwidowskie przemilczenie, które przechodzi w
drugą część wersu, a właściwie w szczątkowy wers
następny: "Zwierciadło pęknie". Kolejne wersy to
właśnie opis wspomnianych wyżej hipotetycznych objawów
reakcji na coś, co nie zostało powiedziane, a czego można
domyślać się pośrednio. Co mogło być zatem powiedziane?
Hipoteza, będąca podstawą drugiej części wiersza,
konkretyzuje się. Puste miejsce jest znakiem powtórzenia
części pierwszej. Oto w luce między rozłamanymi wersami
czwartej strofy można by przytoczyć wersy: "Byłem wczora
w miejscu, gdzie mrą z głodu - / Trumienne izb oglądałem
wnętrze" itd. Reakcja jest pewna: "Zwierciadło
pęknie", "skrzywią" się kandelabry, a uosobione
w "papugach" towarzystwo zawoła z oburzeniem: "socjalizm!".
I rezultat także jest jasny. Strofa piąta przynosi więc
rozwiązanie: ..I wrócę milczącym faryzeuszem / - Po zabawie".
Jest ona w dalszym ciągu hipotezą, ale efekt, jaki przewiduje,
jest już nieuchronny. Część druga utworu, budowana
całkowicie w kategoriach hipotezy, mająca wartość myślowego
"przygotowania się" do drugiej wizyty, mówi
właściwie o jej
poniechaniu, jest tedy przejmującym milczeniem, którego
znaczącym śladem pozostaje tylko tytuł wiersza: Nerwy, i
wymowny gest z kapeluszem.
W ten sposób w warstwie słów i zdarzeń wiersz właściwie
rezygnuje z kontrastu, z ujawniania jego niewygodnego sensu, a
jednocześnie gdzieś głębiej, w warstwie symbolicznej, staje
się jego bezlitosną demaskacją. Kontrast przedstawionych
światów i środowisk społecznych jest zbyt wielki, aby
możliwy był między nimi jakiś kontakt, słowa o nędzy i
głodzie wypowiadane w salonie są w istocie nieme, zostaną
bowiem źle zrozumiane lub zakrzyczane. Ale właśnie ta pozorna
bezradność słów, ich przewidywane przeinaczenie, chęć ich
rychłego zagłuszenia demonstrują ich właściwą siłę. To
one demaskują cały rzeczywisty kontrast przedstawiony w wierszu,
a o którym podmiot liryczny nic nie mówi.
Jak już wspomniano, w warstwie symbolicznej utworu następuje
skojarzenie trzech pojęć-symboli: krzyża, realizmu i
socjalizmu. Teraz ujawnia się także pomiędzy nimi różnica.
..Krzyż" jest realny, w postaci "belki spróchniałej"
okazał się cudownym ratunkiem dla odwiedzającego "trumienne
izby", w postaci symbolicznej jest rzeczywistym symbolem
cierpienia ludzi pozostających tam, "gdzie mrą z głodu",
znakiem odkupienia dla wszystkich, być może - także dla tych z
salonu Pani Baronowej. "Realizm" i "socjalizm"
są natomiast hipotetyczne, wprowadzone z zewnątrz, narzucone
jakby przez opinię, chociaż jakoś znaczące i na swój sposób
prawdziwe.
Wiersz pod tym względem nie jest jednoznaczny. I w tej
niejednoznaczności wypowiada się jego autor: Norwid, jak się
zdaje, nie neguje wartości pojęć "realizm" i "socjalizm",
gotów nawet przystać na nie, ale sam przywiązany jest do innej
symboliki, gdzie indziej widzi właściwy ich sens.
"Krzyż" jest dla niego swoistą symboliczną
rnetonimią właściwego, chrześcijańskiego sensu tych pojęć;
dierpienia i nędzy jako ofiary i odkupienia, jako zapowiedzi
także przyszłego wyzwolenia.
Odstania się w konsekwencji także rola tytułu wiersza. Jest on
zwornikiem obu warstw utworu: fabularnej i symbolicznej. W
warstwie zdarzeń odzwierciedla psychologiczny proces "przygotowywania
się" podmiotu lirycznego do następnej wizyty, ujawnia
wahania, rezygnację i wreszcie milczenie, które musi nastąpić
w spodziewanej sytuacji. W warstwie symbolicznej, która w
istocie staje się tutaj sferą wypowiedzi ideologicznej autora,
tytuł jest świadectwem społecznego dramatu, sygnałem
trudności w znalezieniu dlań właściwego rozwiązania.
Z tą złożoną, pełną kontrastów strukturą semantyczną
utworu współbrzmi struktura rytmiczna wiersza. Przeplatają
się w nim wersy dłuższe i krótsze, które nie ustalają
jednak żadnej regularności. Trzonem rytmicznym jest wers
dziesięciosylabowy skojarzony z jedenastozgłoskowcem. resztę (około
połowy) stanowią wersy krótsze, dziewięcio-, ośmio- i
czterozgłoskowe. Brak ustalonej średniówki lub jej
nieobecność w wersach dłuższych powoduje zawieszenie
oczekiwanej powtarzalności jednolitego wzorca rytmicznego. Rytm
się rozprasza, wewnętrzne pauzy rozdrabniają zwartość
intonacyjną i składniową wersów. Jednocześnie budowa
składniowa i brak przerzutni ustalają długość wersów w
ramach wydzielonych jednostek zdaniowych. Utwór jako całość
przyjmuje postać wiersza wolnego zdaniowego2. Tym
samym "nerwowość" wiersza odzwierciedla się także w
strukturze wersyfikacyjnej. Sprzeczności i kontrasty semantyczne
dają o sobie znać w napięciach i nieregular-nościach
składniowych, rytmicznych i intonacyjnych. Wiersz jest
całością, ale całością wielce skomplikowaną.
Jego pęknięcia i rysy, ujawnione luki i przemilczenia wskazują
na trudny proces zmagania się z tematem. Forma nie jest tu
świadectwem bezradności czy też nieumiejętności poety, ale
efektem jednorazowego opanowania trudności samego życia, w
którym poeta uczestniczył, które obserwował i oceniał. Jedno
wydarzenie biograficzne3 uzyskuje tutaj ogólną i
artystyczną formę utworu poetyckiego.
Por. J. W. Gomulicki Dodatek krytyczny [w:] C. Norwid Dzieła zebrane, t. 2. Warszawa 1966, s. 848.
2. Szerzej o wierszu wolnym Norwida pisze A. Okopień-Slawińska w książce Wiersz nieregularny i wolny Mickiewicza, Słowackiego i Norwida. Wrocław 1964.
O wydarzeniu, które legio u podstaw niniejszego wiersza, wspomina Norwid w liście do marszalkowej Kuczyńskiej, nadając mu inną formę. Por. J. W. Gomulicki, jw.
Bogdan Owczarek